Swoją maseczkę kupiłam przy okazji (jak zwykle) przypadkowego wejścia do Yves Rocher w jednej z wrocławskich galerii. Jako, że stała ona przy kasie, była w promocji (19 zł z groszami), a dodatkowo ekspedientka ochoczo mnie namawiała na jej zakup, skusiłam się i to była jedna z gorszych kosmetykowych decyzji... Dlaczego? Zapraszam do dalszej lektury...
Przede wszystkim niemalże zaraz po wyjściu z YR pożałowałam tego zakupu. Zapłaciłam prawie 20 złotych za kolejną maskę, w domu czekały sprawdzone nawilżacze i napinacze od Babuszki Agafii, za które płacę zazwyczaj około 5-7 złotych. Miałam nawet myśl, żeby ją zwrócić, ale wiem, że polityka sklepu na to nie zezwala. Cudem jest (przynajmniej z moich doświadczeń) wymiana kosmetyku (dajmy na to szminki) nowego, nieodpakowanego, a co dopiero jakiejś maski, która nie miała żadnego zabezpieczenia i mogła być równie dobrze otwierana notorycznie jako tester.
Cóż, słowo się rzekło, kawa się wylała, powiedziałam A to powiem i Be. Be są zwłaszcza zapewnienia producenta o tym, iż maska intensywnie nawilża. Co prawda faktycznie konsystencja jest lekka i po nałożeniu jej na skórę prawie jej nie czuć, ale cóż z tego, skoro brak jakichkolwiek efektów?
Czego jednak spodziewać się po tak mizernym składzie, na który, żałuję że nie zwróciłam uwagi zanim za nią zapłaciłam.
Skład: Aqua/Water/Eau, Methylpropanediol, Glycerin, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Caprylic/Capric Triglyceride, Anthemis Nobilis Flower Water, Tapioca Starch, Dimethicone, Cetearyl Alcohol, Phenoxyethanol, Stearic Acid, Ethylhexylglycerin, Parfum/Fragrance, Ceteareth-33, Dimethiconol, Panthenol, Agave Tequilana Leaf Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Sorbitan Isostearate, Polysorbate 60, Xanthan Gum, Tetrasodium EDTA, Sodium Benzoate, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Potassium Sorbate, Tocopherol.
Niestety wszelkie ekstrakty są gdzieś w środku lub przy końcu, czyli jest ich dokładnie tyle co kot napłakał. Nie dziwię się, że efekt nawilżenia jest słaby i powierzchowny. Nie zauważyłam dogłębnego nawilżenia, a tym bardziej, aby utrzymywało się ono dłużej niż kilka godzin. Skóra po użyciu jest co prawda miękka i gładsza, ale porównałabym jednak jej działanie do efektu placebo, który szybko mija.
Zdecydowanym plusem jest fakt, iż nie trzeba jej zmywać. U mnie wchłaniała się ona do zera pozostawiając na skórze delikatny i błyszczący film. Jednakowoż więcej pożytku mam z kremu niż
z tej maski. Pozostawienie jej na okres dłuższy niż powiedzmy 10 minut nie zmienia niczego.
Jeśli więc zastanawiacie się nad jej zakupem- szczerze odradzam. Nie ma zupełnie sensu wydawać na nią ani grosza, bo lepszy efekt uzyskacie po kremie "na noc" Alterry czy masce babuszki Agafii. Dla mnie totalny niewypał i strata czasu oraz pieniędzy. Miał być hit, a jest kit.
Szkoda, że jest kit... spodziewałam się lepszego działania.
OdpowiedzUsuńPo szumnych zapowiedziach ekspedientki spodziewałam się, że ta maska conajmniej rzuci mnie na kolana. Tak się jednak nie stało i zużywam ją z musu.
UsuńMam tę maskę, ale dostałam ją gratis, więc tak bardzo nie żałuję, że ją mam;)
OdpowiedzUsuńUżywałaś jej już? Jak się sprawdza u Ciebie? Ja niestety zapłaciłam za ten bubel, a nie oszukujmy się w tej cenie (specjalnie dla kartowiczów) można znaleźć coś lepszego... Szkoda, bo pomysł na maskę niewymagającą zmywania godny podziwu ;)
UsuńJak dla mnie to zbędny dodatek. Nie mam problemu z nawilżoną skórą twarzy, trochę tam nawilża na policzkach, ale w strefie T nic nie robi (mam skórę mieszaną). Więc tego produktu na pewno nie kupię, ale jak mówiłam, niespecjalnie żałuje, bo zapłaciłam raptem 1 gr ;p
Usuń