Od 3 tygodni wcieram Jantar, od dłuższego czasu stosuję różne oleje, myję włosy na przemian czarnym mydłem oraz szamponem Lavera do włosów cienkich. Swoją główną pielęgnację opisałam TUTAJ. Nadszedł czas na podsumowanie. ;) Od razu uprzedzam, że zdjęcia nie są najwyższych lotów, gdyż każdy z zagadniętych o zrobienie fotki włosów spoglądał na mnie conajmniej dziwnie... Wszystko zostało w moich rękach. ;)
Moje włosy 22 czerwca 2015.
Tak wyglądały moje włosy 30 lipca. Na długości nie wyglądają na rzadkie, a przynajmniej mi się tak wydaje, ale niestety widać prześwit.
Tymczasem zmierzam do porównania efektów Jantaru na tzw. zakolach. Producent na opakowaniu wspomina o 3 tygodniowej kuracji, którą można powtórzyć uprzednio robią kilkudniową przerwę. Ja właśnie pauzuję. ;) w związku z tym chciałabym też porównać efekty, o ile takowe się pojawiły. ;)
Nie mam co prawda zakoli jak 50 letni mężczyzna w ostrej fazie łysienia, ale... jednak są. Za namową miłej Pani ze stoiska zielarskiego w Hali Targowej (Wrocław na pewno wie gdzie to ;) ) skusiłam się na Jantar, który miał mi pomóc może niekoniecznie z zakolami, ale ogólnie z wypadaniem włosów i ich ogólnym wzmocnieniem. Zależał mi przede wszystkim na wysypie baby hair i zagęszczeniu czupryny na dłuższy czas. Zobaczmy czy mi się to udało. ;)
Wybaczcie jakikolwiek brak makijażu, ale nie chciałam zaburzać głównego tematu zdjęcia nakładaniem podkładu czy pudru. Jak widać jakieś bejbiki na linii czoła się "wykluwają". Zdjęcia pochodzą z 31.07, niestety nie zrobiłam pamiątkowych zdjęć z początku jantarowej kuracji. To półtora tygodnia od rozpoczęcia.
Rzut z drugiej strony.
Pełno już może nie tyle bejbików, ale odrastających włosów z tyłu :)
Dla kontrastu oto moje zdjęcia z dzisiaj. Na pierwszy ogień idą moje włosowe meandry:
Nie jestem co prawda obiektywna, ale chyba mam się jednak z czego cieszyć i czym pochwalić! :) Patrząc codziennie na włosy nie widziałam różnicy, którą dopiero spostrzegłam porównując zdjęcia. Czy też to widzicie? ;)
Tutaj zdjęcie z długości bez flesza.
Dwa pozostałe już z fleszem. Nie wiem jak Wy, ale ja widzę różnicę w ich blasku. Wydają się być bardziej nawilżone i wzmocnione. Nie przyczynił się do tego może Jantar, ale w dużej mierze czarne mydło, o którym muszę w końcu napisać, a także odżywka z Lavery i olej z La Luxe, o których pisałam już w TYM poście.
Niestety na drugim widać nadal przerzedzenia, ale odnoszę wrażenie, że jest jakby schowane pod włosami. Mam nadzieję, że czubek głowy, a w zasadzie skóra na nim, da z siebie jak najwięcej będzie mogła i za rok będę mogła pochwalić się czupryną jak u Mess? ;)
Trzymajcie za mnie kciuki, bo jeszcze wiele przede mną, ale już widzę poprawę :). Nie wiem czy odrost przypisywać tylko Jantarowi, bo w tym czasie piję również pokrzywę (napar z liści), olejuję włosy i staram się masować, a od około tygodnia jem również Revalid (3 tabletki dziennie).
Pełna nadziei żegnam Was lecąc jak na skrzydłach do ukochanego oglądać Perseidy ;) Macie zamiar je oglądać? Dzisiaj podobno najlepsza ku temu okazja. ;)
Buziaki,
Wasza DbZ.
Piękne włosy i ten błysk :)
OdpowiedzUsuńWyglądają na zdrowe :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia rzeczywiście słabej jakości, polecam ustawić stabilnie telefon i ustawić samowyzwalacz, wtedy człowiek staje się niezależny od świata :D
OdpowiedzUsuńEfekty Jantara moim zdaniem też widać :)
Tak też myślałam, ale nigdy te nie sa tak dobre jak zrobione przez kogoś. ;) Za miesiąc będę zmuszać już swojego przyszłego małża o zabawy z aparatem ;) Musi się chłopak wprawiać. ;) Ja codziennie stojąc przed lustrem oglądam te bejbiki i jestem z nich dumna, tak jak jest dumna matka absolwenta Harvardu ;P
Usuń