środa, 30 września 2015

Skracanie/podcinanie końcówek maszynką. Lepsze niż nożyczki?

Witajcie moje drogie po tak długiej nieobecności spowodowanej moimi wakacjami na Malcie :) było naprawdę wyśmienicie, nie tylko w temacie odpoczynku :) Mam zamiar w kolejnym poście przedstawić Wam swoje łupy, które choć skromne, to bardzo mnie cieszą. :)

Tymczasem zmierzam ku trendowi, który na stałe zagościł w blogosferze. Mianowicie mam tu na myśli skracanie końcówek maszynką. :)

Jakie, przed decyzją o podcięciu, były moje włosy każdy widział, a jeśli nie to widzi na poniższym zdjęciu:



Końcówki są jednoznacznie przerzedzone, dodatkowo stanowczo jaśniejsze od reszty włosów przez moje wcześniejsze eksperymenty domowe z nakładaniem farby w odstępie tygodniowym 3 razy... Nie wiem co sobie wtedy myślałam, ale doprowadziłam włosy do stanu, w jakim chyba nigdy nie były. Doskonałym tego dowodem są właśnie połamane i rzadkie piórka u dołu.


Przed wyjazdem dojrzałam już chyba na tyle, żeby umyć włosy i jeszcze na "w miarę mokro" spróbować nakłonić mego niemałża do pomocy przy skróceniu końcówek na prosto. 

Nie jest co prawda fryzjerem, ani nie ma poziomicy w oczach, ale jest najlepszym mężczyzną na świecie i zgodził się oprócz standardowego robienia zdjęć na podjęcie wyzwania jakim jest "centymetr, nie 10cm" ;)

Tak oto wyglądały moje włosy przed ich podcięciem. Dziwnym trafem po całym "zabiegu", kiedy przeglądałam zdjęcia, zauważyłam, że jedno pasmo wyschło szybciej niż inne, w dodatku wygląda na dość rozjaśnione, choć pozostałości po farbie nie powinny (ale jednak mogą) sięgać tak wysoko. Dało mi to do myślenia i widzę, że muszę jeszcze więcej czasu poświęcać ich pielęgnacji.



Oczywiście obcinanie nawet maszynką nie należy do najprostszych i mój wspaniały mężczyzna nie poradził sobie "na raz" z prostym (nie tylko na pozór) cięciem. Potrzebne było wyrównanie

Jeśli dodatkowo porównacie oba zdjęcia zobaczycie, że z długości straciłam jakieś 5-7cm



Chwilę po stracie lekkiego puchu włosy zaczęły się wywijać.





Jak można oczekiwać końcówki były podcięte idealnie, ostro zakończone bez białych kropek. Do dziś, a minęło około 1,5 tygodnia żaden włos się nie rozdwoił








Tak wyglądają końcówki po związaniu włosów w warkocz:




Włosy wyglądają na gęstsze i zdrowsze.

Nierozczesane włosy z fleszem:





Zajawka włosów na Malcie w pełnym słońcu:




Co takiego daje nam ciachnięcie włosów za pomocą maszynki?

  • Idealnie prostą linię włosów (u mnie osiągalne tylko po użyciu prostownicy i duuużej ilości keratyny);
  • Włosy nie będą fruwać na wszystkie strony, gdyż są dociążone, a przy tym gęstsze;
  • Zauważalnie mniej się łamią i są ostre...



Co sądzicie o podcinaniu włosów maszynką? Wolicie tę opcję czy nożyczki? ;)

11 komentarzy:

  1. Ja zdecydowanie wolę podcinanie włosów maszynką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nigdy nie podcinałam sobie włosów maszynką:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podcinam włosy tylko maszynką- sprawdza się u mnie najlepiej. Robi to moja babcia, która ma świetne oko i idealnie prosto tnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt bardzo Ci służy, włosy zyskały na tym podcięciu. Muszę kiedyś spróbować maszynki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do zabawy, szczegóły u mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o podcinanie końcówek to oddaje się w ręce sprawdzonej fryzjerki, muszę ją zapytać o podcinanie końcówek maszynką ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, nigdy nie próbowałam maszynką :)

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba powinnaś skrócić bardziej....jakieś 10 cm więcej......Na pierwszym zdjęciu widać, że i 20 cm, to nie byłaby przesada. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, aczkolwiek nie mam parcia na natychmiastowe poznawanie się końcówek, które obecnie wyglądają okej. Wolę stopniowe zmiany niż nagle rewolucje. :) jeśli Ty preferujesz takie działanie i Co służy to jak najbardziej popieram.

      Usuń
    2. rozumiem cie:) mam tak samo. wole powoli ale systemacznie podcinać mimo iż wiem ze powinnam z 10 cm od razu. Ale co z tego jak bede się zle czula? pozdrawiam:)

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz komentarz, w którym znajdzie się łechcące moją próżność pochlebstwo ( ;D ) lub konstruktywna krytyka, z której można wynieść naukę. Liczę również na podzielenie się Waszymi doświadczeniami z opisywanymi kosmetykami. ;)

pozdrawiam, dziewczynka, która nie używa zapałek. ;)