Właśnie wróciłam z zajęć... Pomimo dość wczesnej pory padam na twarz. Wykańcza mnie codzienne wstawanie o 6, a do tego jeszcze ta brzydka pogoda... U Was też jest tak depresyjnie szaro-buro i ponuro?
Moje łupy kosmetyczne są dość skromne. Doskonale widziałyście, że nie ma tam zbyt wielu ziół czy roślin, jakie można by wykorzystać w kosmetyce. Brakuje też sklepów jak Rossmann, Natura czy S-P. Jeśli już się przypadkiem natknięcie na małą drogeryjkę, to świeci ona pustkami. Żadnych nowinek. Są tylko produkty międzynarodowych koncernów.
Postawiłam dlatego na różnorodność, jeśli chodzi o pamiątki.
Tak jak w Polsce np. Winobranie w Zielonej Górze, tak w każdym maltańskim miasteczku obywają się festiwale jednego składnika. W moim przypadku był to festiwal oliwy. Pełno tam ludzi (miejscowych, turystów brak), muzyki, teatrzyków czy dobrego jedzenia. Spotkać tam można też, jak to się ładnie w Polsce nazywa, wystawców. Innymi słowy przy każdej z uliczek stoi kilkadziesiąt straganów z rękodzielnictwem czy miejscową spożywką. Można zakupić np. karczochy czy oliwę, aczkolwiek w litrowych butelkach, a w bagażu podręcznym litr płynów to maks, dodatkowo musi zostać rozlany do pojemniczków, każdy po 100ml.
Na powyższym zdjęciu widzicie naturalny miód z dodatkiem: pomarańczy, migdałów czy brzoskwiń. Miód to ich specjał, a miód z dodatkami to niebo w gębie.
Jako, że Malta jest wyspą znajdującą się niedaleko Sycylii, pozwoliłam sobie, na zakup naturalnych, 100% ekologicznych i biocertyfikowanych sycylijskich dżemików: malinowy i gruszkowy z cynamonem.
To z czego najbardziej się cieszę możecie podziwiać poniżej:
Są to naturalne kremy z wosku pszczelego, wzbogacone o oleje: warzywne, słonecznikowe, eteryczne oraz witaminę E. Mam nadzieję, że się sprawdzą. :)
Te kremy w swoim składzie mają: wosk pszczeli, oliwę z oliwek, olejek eteryczny oraz olej z witaminą E.
Oprócz tych pokazanych wspaniałości wróciliśmy jeszcze z oryginalnym maltańskim nugatem, włoskimi ciasteczkami-bułeczkami i kilkoma kilogramami na plusie. :)
Jak podobają się Wam "pamiątki"?
Kremy mi się bardzo podobają oraz dżemy! :))
OdpowiedzUsuńPogoda nie zachęca do wychodzenia nigdzie, słonce chowa się za chmurami :(
ale cudowności :)
OdpowiedzUsuńSame cudeńka ;))
OdpowiedzUsuńBuziaczki Kochana :*
mniam, ja na szczęście mam własnej produkcji w domu ;)
OdpowiedzUsuńDżemy czy kremy? ;) dżemy domowe też mam, ale nie mogłam przejść obojętnie obok ekologicznych wyrobów miejscowych :)
Usuńwszystko wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńWow, super produkty! Ja dzisiaj dzięki Bogu nie mam zajęć :)
OdpowiedzUsuńSeems nice :)
OdpowiedzUsuńBLOG M&MFASHIONBITES : http://mmfashionbites.blogspot.gr/
Maria V.
Jeju, ile cudowności! :) Uwielbiam miód, chociaż dżemy też chętnie bym przygarnęła ;).
OdpowiedzUsuńWłasnie takie "pamiątki" lubię najbardziej! Nie jakieś bibeloty, tylko albo jakieś przyprawy, przysmaki, dobre wino, kosmetyki typowe dla danego kraju. Rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńAle czad. Gruszki z cynamonem? Genialne!
OdpowiedzUsuń