W związku z wyjazdem i całym procesem pakowania przypomniało mi się, że miałam pochwalić się łupami z Białorusi, jakie przywiozła mi, w połowie lipca, mama.
Co prawda większość z przywiezionych "pamiątek" rozdałyśmy rodzinie i znajomym, ale część uchowała się też dla mnie.
Jako, że moja mama wie jakiego mam świra na punkcie eko i bio szukała w sklepach (a podobno niektóre mają kilka pięter i nieograniczoną ilość producentów i produktów) kosmetycznych własnie takich "zielonych".
Oto one:
Wśród nich znalazło się miejsce dla:
- zielonego mydła
- kremów do twarzy
Sa to kosmetyki posiadające certyfikat ECOCERT.
Nie były zatem testowane na zwierzętach, posiadają co najmniej 95% roślinnych składników, a w składzie nie ma parabenów, silikonów czy olei mineralnych.
Mam zamiar intensywnie testować je po powrocie do Polski.
zielone mydło zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką naturalnych kosmetyków! :) udanych wakacji i zapraszam do mnie http://gosiakks.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czekam na recenzje :)
OdpowiedzUsuńFajnie tak upolować coś za granicy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe te kosmetyki. :)
OdpowiedzUsuńKiedy jedziesz na Maltę? Ja wylatuję 4. listopada. :D
Co ja napisałam... października oczywiście. ;)
UsuńHej, właśnie siedzę w samolocie. :) pewnie wylatujesz z Krakowa? ;)
UsuńUdanego pobytu :) Ja też planuję się kiedyś wybrać na Maltę :))
OdpowiedzUsuńwarto spróbować czegoś innego , z dalekich krajów ;)
OdpowiedzUsuńJak by ktoś potrzebował kosmetyki z Białorusi proszę pisać. Zawsz przywoże swoim kolżankam/
OdpowiedzUsuńSuper, będę pamiętać :)
UsuńPierwszy raz je widzę, zaciekawiło mnie to zielone mydło ;)
OdpowiedzUsuń