środa, 30 października 2013

COLOrama odcień 91 i 120

Witajcie. Męcząca jest ta jesień, oj męcząca... Nie ma czasu na nic, na odpoczynek, naukę, a co dopiero na bloga ;P ale wracam. :) chyba nie tęskniliście?
Dzisiaj recenzja kultowych, ale i nie do końca lakierów do paznokci Maybelline COLORAMA.





Kolorki są piękne. Łososiowy oraz ciemna mięta. Niestety oprócz kolorów niektóre z nich mają niewiele do zaoferowania. O tyle, o ile mięta wygląda naprawdę ładnie, tak łosoś jest naprawde wymagający przy nakładaniu.

Pędzelek łososiowego nie jest dla mnie wygodny. Jest szeroki, gęsty i klejący. Lakier w mgnieniu oka na nim zastyga i smuży. W tym przypadku (nie odosobnionym, bo jeszcze kilka innych kolorów ma ten problem- oczywiście nie wszystkie) jestem na nie!
Sami/same oceńcie:





Nie wiem czy to brak moich umiejętności, czy faktyczna wina lakieru, na który rzuciłam się jak bezzębny na suchary, i pędzelka, ale tutaj efekt nałożenia 1,5 warstwy. Mój sposób nakładania to od zewnątrz z obu stron do wewnątrz, tzn. środek maluję na samym końcu i to się sprawdza przy innych lakierach również pozostałych firm (nie przy łososiu, żółtym i pomarańczowym ColoRama).


Do tego lakieru trzeba mieć naprawdę idealną płytkę- jakiekolwiek wgłębienia czy nierówności są od razu widoczne. Powstają smugi, lakier przy nakładaniu się lepi, klei i jest zbyt gęsty. Jeśli nabierze się go za dużo- klapa. Za mało- jeszcze gorzej, bo powstaną gorsze smugi i dziury niż można się spodziewać.

Koloru 91 nie polecam. Inaczej sytuacja wygląda ze 120tką, ale po pomalowaniu paznokci nimi dwoma naprawdę nie mam siły już na nic więcej ;P

2 komentarze:

  1. Tak to już jest, pożegnania zwykle są takie... niespodziewane :D Do mnie ostatnio dotarło, że mój tusz chce już iść do śmieci... niedługo będę musiała zaopatrzyć się w nowy :)
    ____________

    Babo, nie strasz! Czytam sobie Twój wpis na lajciku, aż tu nagle jak nie wyskoczył ten pazur z horroru! :D A tak poważnie mówiąc to strach się bać... może był jakiś przeterminowany, czy coś? Pierwszy raz spotykam się z aż takimi problemami :(

    OdpowiedzUsuń
  2. A co obróbki, to już Ci mówię :) Ale zanim Ci powiem, to jeszcze dodam, że robię fotki w formacie raw (to pozwala na edytowanie fotek bez utraty jakości, ale rawy obsługują tylko specjalne programy do tego stworzone, często są dołączone jako oprogramowanie do aparatu, lub udostępnione do ściągnięcia na stronie producenta :)), no i ustawiam przedmioty na białej... nie jestem pewna, czy dobrze mówię, ale chyba płycie PCV :) Taka giętka, połyskująca. To trochę pomaga, bo potem jednak mniej masz zabawy przy obróbce :) A bawię się w zdjęciosklepie i viewNX 2 (to właśnie program do obróbki rawów) :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz komentarz, w którym znajdzie się łechcące moją próżność pochlebstwo ( ;D ) lub konstruktywna krytyka, z której można wynieść naukę. Liczę również na podzielenie się Waszymi doświadczeniami z opisywanymi kosmetykami. ;)

pozdrawiam, dziewczynka, która nie używa zapałek. ;)