niedziela, 25 października 2015

Niedziela dla Włosów: Len, olej musztardowy i tortilla niemałża.



Dzisiejsza Niedziela dla Włosów jest szybka, ale jednocześnie odżywcza. ;) Od dawna piję/jem lnianego glutka, co prawda z lnu mielonego, co oznacza, iż pozbawiony jest tłuszczu, ale o nadal dużej wartości odżywczej. Jako, że korciło mnie sprawdzenie jego działania na włosach to zdecydowałam się własnie dzisiaj na eksperyment :) Czy efekt będzie zadowalający?






Przede wszystkim rozpoczęłam od zagotowania wody i zalania wrzątkiem suchego proszku w kubeczku. Następnie miarowo mieszałam breję przez około 2 minuty, a następnie odstawiłam do ostygnięcie. W tym czasie wzięłam się za długo odkładaną naukę. Urokiem studiowania jest dużo materiału i przeciekający przez palce czas, zwłaszcza przy 3 kierunkach...

Jako, że glutek dość szybko osiągnął znośną temperaturę nałożyłam go na włosy i wtarłam dokładnie w skórę. Dzisiejszą pielęgnację rozszerzyłam jeszcze o olej musztardowy, który znalazł się głownie na długości, z pominięciem skalpu. ;)




O oleju musztardowym pisałam już TUTAJ.

Len jest bogaty w błonnik, zapobiega wrzodom otulając żołądek, jest bogaty w witaminę E, a także minerały egzogenne. Dodatkowo jest źródłem antyoksydantów.


Len wraz z olejem zostawiłam na dłuższy czas na głowie, aż do jego wyschnięcia. Najlepiej nałożyć na głowę reklamówkę lub folię i podgrzać ciepłym strumieniem z suszarki.


Następnie włosy umyłam szamponem Lavera. To była katorga. Papka po 3-krotnym myciu w niektórych miejscach, zwłaszcza za uchem i przy skroniach, nie dawała się usunąć... Nie pomagała ani ciepła, ani zimna woda. Pomyślałam sobie, ze skoro nie do trzech razy, to chociaż do czterech czy do pięciu i faktycznie przy piątym razie w większości odpuściła. Niestety to co spłynęło zatrzymało się w połowie włosów lub przy końcówkach, o czym przekonałam się po zakończeniu "szybkiego prysznicu". Stwierdziłam, że bez poślizgu ani rusz i musiałam sięgnąć po odżywkę mimo, że początkowo planowałam ograniczyć się tylko do szamponu i zabezpieczenia końcówek serum lub jedwabiem. Włosy zostawiłam do wyschnięcia, a trwaaaało to i trwaaaaaaało. Koniec końców na sucho przy pomocy Tangle Teezera udało mi się wyczesać zaschnięte gluty.


Wtedy, kiedy ja się męczyłam z lnem/pisałam posta/uczyłam się/pielęgnowałam mój wspaniały niemałż przygotowywał domowe tortille. :)








Efekt jaki osiągnęłam daleki jest od ideału przez wzgląd na strączkujące się końcówki... Włosy pięknie lśnią, błyszczą nawet bez flesza, są jedwabiście gładkie, bardzo mocno nawilżone, ale właśnie- wydaje mi się, że mieszanka: len+odżywka+5-krotne mycie+olej obciążyła włosy.




Po rozczesaniu szczotką z włosiem dzika:




Domowe światło nie sprzyja ładnym zdjęciom i może tez przez to włosy wyglądają tak oble i smętnie? Kiedy patrzę na nie w lustrach jest lepiej... Porównując do ZDJĘĆ sprzed kilku tygodni, mogę powiedzieć, że służy im zdecydowanie skromniejsza pielęgnacja.


Udało się Wam zagłosować? ;)

17 komentarzy:

  1. Moje włosy po glutku schły chyba z 10h, ale blask był faktycznie nieziemski.
    Twoje włosy wyglądają wspaniale!

    A na wyborach jeszcze nie byłam, ale zaraz po pracy mam zamiar jechać :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę się napracowałaś z tą papką :P Podziwiam za wytrwałość. Niemałż? :D Hahaha, super.

    OdpowiedzUsuń
  3. Włosy wyglądają bardzo ładnie, rzeczywiście silnie błyszczą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Blask faktycznie super :) a końce wyglądają na meega zdrowe i ładnie dociążone :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, studiujesz aż 3 kierunki?! Ja myślałam o drugim, ale... nie dałabym rady ;)
    Włosy wyglądają fajnie, błyszczą super. Ale ja bym się na sposób nie skusiła, zirytowałabym się tylko przez te glutki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak długo będę te trzy kierunki studiować ;P pożyjemy, zobaczymy po sesji ;) zresztą, ja już stara uniwersytecka wyga jestem. Oj ten glut doprowadził mnie do szału, ale co zrobić...

      Usuń
  6. Nie używam mielonych nasion. Te całe- gotuje przez 5-10 min, przecedzam, glutka kładę na włosy przed lub po myciu. Nie ma problemu z domyciem :)
    Super włosy, bardzo ładne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze spróbować ten sposób. Jako, że akurat mielone miałam pod ręką, to stwierdziłam, że wielkiej różnicy to nie zrobi, a jednak... W niektórych przypadkach tradycja wygrywa z innowacją!

      Usuń
  7. ojej , chyba bym nie rzeżyłą takiego szarpania, tym bardziej ze moje wlosy w ogole ciezko sie rozczesuje :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym stanowczo obcięła te twoje (strąki) końcówki bez urazy ,na swoje końcówki też mówię strąki:) Wyglądały by na dużo zdrowsze,włosy sprawiały by wrażenie gęścięjszych niż są teraz.Naprawdę wyglądały by korzystniej.Bo tak te końcówki to tak ni jak sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie to są jeszcze resztki po farbowaniu, których przy ostatnim podcinaniu nie chciałam się tak drastycznie pozbywać. Właściwie na codzień wyglądają one jak w aktualizacji, a tutaj wyszły przyklapnięte, przeznawilżone moim zdaniem i wyglądają smętnie. ;) Ja mówię na nie pióra. ;)

      Usuń
  9. czasami jednak złożona pielęgnacja nie zawsze się sprawdza, i minimum jest najlepszym rozwiązaniem lecz żeby to wiedzieć trzeba spróbować :) mimo wszystko włosy wyglądają ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej moim włosom nie zafundowałabym pielęgnacji takim glutkiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety zdjęcia przekłamują rzeczywistość :( A oleju musztardowego nie znam, ale na razie mam zapas kosmetyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta pielęgnacja super wpływa na włosy ale poleca dolać do tego olej sesa i nawet na zdjęciach wychodzi super escrit.pl.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz komentarz, w którym znajdzie się łechcące moją próżność pochlebstwo ( ;D ) lub konstruktywna krytyka, z której można wynieść naukę. Liczę również na podzielenie się Waszymi doświadczeniami z opisywanymi kosmetykami. ;)

pozdrawiam, dziewczynka, która nie używa zapałek. ;)