Witajcie moje drogie po tak długiej nieobecności spowodowanej moimi wakacjami na Malcie :) było naprawdę wyśmienicie, nie tylko w temacie odpoczynku :) Mam zamiar w kolejnym poście przedstawić Wam swoje łupy, które choć skromne, to bardzo mnie cieszą. :)
Tymczasem zmierzam ku trendowi, który na stałe zagościł w blogosferze. Mianowicie mam tu na myśli skracanie końcówek maszynką. :)
Jakie, przed decyzją o podcięciu, były moje włosy każdy widział, a jeśli nie to widzi na poniższym zdjęciu:
Końcówki są jednoznacznie przerzedzone, dodatkowo stanowczo jaśniejsze od reszty włosów przez moje wcześniejsze eksperymenty domowe z nakładaniem farby w odstępie tygodniowym 3 razy... Nie wiem co sobie wtedy myślałam, ale doprowadziłam włosy do stanu, w jakim chyba nigdy nie były. Doskonałym tego dowodem są właśnie połamane i rzadkie piórka u dołu.