Pierwszego października zostałam nominowana przez Olę do bloggowej zabawy, jaką jest Liebster Award, a która jest wyróżnieniem za "dobrze wykonaną robotę".
Ostrzegam, że zwłaszcza pierwsze pytanie było dla mnie bardzo intymne i stąd moje długie wynurzenia...
Oto pytanie jakie zostały mi zadane:
- Za jaką cechę najbardziej cenię swojego najlepszego przyjaciela?
Od razu zaznaczam, że nie będzie żadnej listy cech idealnego przyjaciela, ale mój własny wyciskacz łez.
W moim życiu najważniejsze role (oprócz mamy i prababci) odgrywali mężczyźni. Już od najmłodszych lat, pamiętam jak w szytych przez mamę sukieneczkach, biegałam z chłopcami za piłką. Mimo, że zawsze miałam fikuśne rajstopki nie były one przeszkodą we wchodzeniu na przedszkolne drzewo, z którego często wypatrywałam mamy... Mężczyźni zawsze byli w moim bliskim otoczeniu i moim najlepszym przyjacielem został również mężczyzna. Skryty, trochę wycofany z realnego życia, chowający się za monitorem i szkłami okularów. Robił to niepotrzebnie, gdyż ma piękne duże oczy, które zawsze dodawały mi otuchy w chwilach słabości. Przez lata poznawaliśmy siebie, nasze dojrzewające ciała i siebie nawzajem. Uczyliśmy się swoich wyuczonych zachowań, a także tych spontanicznych, które z rzadka oglądali dalsi znajomi. Byliśmy nierozłączną parą. On moimi oczami i trzeźwym spojrzeniem na świat, ja jego spontaniczną i roztrzepaną Gapą. :) Rozumieliśmy się bez słów. Dosłownie. Nigdy nie wierzyłam, że można stworzyć z kimś taką więź i taką relację opartą o zaufanie i wzajemne zrozumienie. Często się na mnie denerwował, bo zawsze byłam trochę szalona. Imprezy, zabawa... On zostawał w domu i nadrabiał gierkowe zaległości, w które i ja dałam się wciągnąć. On dzięki mnie polubił Depeche Mode, który zresztą stworzył piosenkę o nas... Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Nie było dnia, kiedy nie czułabym jego bliskości, a bliskość psychiczna dawała mi więcej niż jakakolwiek fizyczna wcześniej czy później... Był i nadal jest moim najlepszym przyjacielem, choć usunął się w cień... Nie czuję jego zapachu, ale chcę czuć jego duchową bliskość...
Teraz mogę powiedzieć, że mam dwóch przyjaciół- jego, którego często w myślach pytam co by na moim miejscu zrobił, po chwili słysząc odpowiedź i mojego W., który stara się mi go nieudolnie zastąpić. Niestety nie da się mieć wszystkiego, ani tym bardziej dwóch facetów... Myślę, że same po przeczytaniu tych kilku linijek i wysłuchaniu tej piosenki KLIK, która oddaje chyba wszystkie uczucia, wywnioskujecie, jak wspaniałym i wartościowym przyjacielem jest mój przyjaciel i jak wspaniałym mężczyzną życia jest mój W, który wspiera mnie w każdej chwili. Nawet teraz kiedy ronię łzy, pisząc ten tekst, przytula mnie i dopytuje czy wszystko okej i czy zrobił coś złego...
Zapomniałabym! Jest jeszcze jeden. Ma cztery łapy i jest spożywczym workiem bez dna. Wiecznie głodnym i ucieszonym futrzakiem :)
- Moją ulubioną porą roku jest...
Wiosna, kiedy wszystko wokół budzi się do życia, włącznie ze mną 23 lata temu... To przebudzenie po zimowym śnie i kop od życia, by cały czas doskonalić siebie... - Pizza czy spaghetti?
Zdecydowanie nie wiem co :) lubię oba dania. - Romantyczny piknik czy kolacja przy świecach?
Nie jestem romantyczką, ale piknik brzmi świetnie. Zwłaszcza, gdy w akompaniamencie leśnych ptaków z kocem i koszem z jedzeniem podążam na niego z moim W. rowerem. - Teatr, opera, a może kino?
Zawsze dużo czasu spędzałam ze znajomymi w kinie, teraz z W biegamy na wszystkie premiery naszych filmowych ulubieńców, ale... wygrywa opera. Lubię to strojenie się i szykowanie przed lustrem. Przerzucanie koszul, spódniczek, sukienek, a przy tym ukradkowe spoglądanie na klatę mojego Supermana, który dumnie pręży się podczas wybierania spodni. - Mój najpiękniejszy dzień w życiu...
było wiele pięknych dni w moim życiu, ale mogę wybrać 2 najpiękniejsze. Pierwszy to kiedy pierwszy raz w życiu usłyszałam "kocham Cię" od mojego głosu rozsądku. Drugi to dzień zaręczyn z moim W, przy zachodzie słońca, na chorwackich klifach... - Moja największa wtopa, z której teraz się śmieję...
O dziwo zdarzyła się ostatnio, kiedy to nie chcąc budzić W. rano, nie zapaliłam światła i wybiegłam w dwóch różnych butach. O dziwo nikt się nie zorientował, bo oba mają podobne kokardki w tych samych miejscach, jednak są w innym kolorze. Przemierzyłam tak drogę do pracy, do fotografa, na uczelnię i jeszcze zahaczyłam o Ikeę. - Co w sobie lubię najbardziej?
Szczerość i spontaniczność, a także złośliwość, bo to cecha ludzi inteligentnych. I'm the ironist. - Ulubiony gatunek muzyki.
Ulubiony gatunek to rock, ale ulubiony zespół to Depeche Mode. Ciężko ich sklasyfikować. ;) - Na moich paznokciach częściej można podziwiać odżywkę czy lakier do paznokci?
Zdecydowanie lakier do paznokci! Jak można podziwiać odżywkę? Odżywka musowo, ale pod kolorową warstwą! - Wymarzone wakacje.
Wymarzone wakacje mam co roku, kiedy mam przy sobie mamę, W i od lat niezmiennych przyjaciół.
Nie mam jak na razie siły na wymyślanie pytań. Twoje Olu, zrobiły mi z mózgu sieczkę, więc jeśli jakieś wymyślę, na pewno podrzucę jakimś nieszczęśnicom swoje pytania.
Buziaki!
Odpowiedz na pierwsze pytanie, mnie totalnie zaskoczyła. Myślę, że mimo wszystko świetną sprawą jest mieć przyjaciela-mężczyznę. Miałaś wielkie szczęście, że kogoś tak wspaniałego poznałaś
OdpowiedzUsuń10 - mam tak samo :)
OdpowiedzUsuńKurcze, nie sądziłam, że to pierwsze pytanie tak na Ciebie zadziała :( Mimo wszystko bardzo się cieszę, że miałaś kogoś takiego w życiu - przyjaciel, a w dodatku tak bliski przyjaciel i osoba,są niezmiernie ważne w życiu. :) Żyjemy tym co mamy, ale fajnie jest mieć miłe wspomnienia z przeszłości i musisz być naprawdę szczęśliwa, że mogłaś poznać kogoś, kto wniósł tyle radości w Twoje życie.
OdpowiedzUsuńMi samej też się jest jakoś dużo łatwiej dogadać z mężczyznami niż z kobietami i moim najlepszym przyjacielem jest M. :))
Kiedyś miałam też takiego wspaniałego przyjaciela... Głównie komunikowaliśmy się przez internet, chociaż parę razy widzieliśmy się. Niestety, od trzech lat nie mam z nim kontaktu, nie pisze do mnie, na wiadomości na telefonie też nic, a nie mamy wspólnych znajomych, nie wiem, gdzie dokładnie mieszka... :( Czasem za nim tęsknię, bo wiem, że naprawdę uroczo się z nim rozmawia, polubiłam to w nim - rozmowę, ale cóż zrobię... pozostaje się cieszyć ze wspomnień i czerpać z życia co się da.:)
Pozdrawiam serdecznie!
Hej, nie przejmuj się. ;) to mega skomplikowana sprawa i "wiecznie świeża". ;) Zupełnie nic się nie stało, a dodatkowo fajnie było ubrać to wszystko, co myślę, w słowa. ;) fajnie było przypomniec sobie wszystkie miłe chwile. ;) moja sytuacja jest zgoła inna, ale doskonale rozumiem Twoją tęsknotę. Rzadko znajduje się idealnego kompana do rozmów nie tylko o pogodzie albo nie tylko o metafizyce. Może odnajdziecie się przypadkiem na fb? Kto wie. ;)
UsuńRównież pozdrawiam i trzymam kciuki za smsa zwrotnego ;)
Czasami super jest wyrzucić to, o czym się myśli, czy co nas dręczy, to pomaga. Widzę to po samej sobie. :)
UsuńMimo wszystko cieszę się, że obie mamy tak wspaniałe wspomnienia, a to co będzie, czas pokaże... Oby było tylko lepiej. :))